Erystyka coraz częściej jest wykorzystywana w handlu i reklamie. Można by rzec, nadużywana.
„Eristikos” to znaczy kłótliwy, pochodzi z języka greckiego
W sprzedaży, osoby używające chwytów erystycznych, dochodzą do głosu, mając prawdę i etykę na drugim planie. Przyjmują, że trzeba uczyć się określonych zachowań aby móc poruszać się po świecie handlu i używać mocnych argumentów. Często jednak mając na celu efektywną sprzedaż a nie prawdę.
Do chwytów zaliczamy, atak osobisty. Ma on na celu gwałtowne zachwianie emocjonalne u przeciwnika. Ta forma ataku, odnosi się nie do spraw, ale do osoby. Kolejnym chwytem erystyki jest, żonglowanie autorytetem. Zamiast argumentu merytorycznego, zastępujemy go autorytetem. Trzeci chwyt, to odpowiadanie argumentem na argument. Taka metoda powoduje, że przeciwnik przekształca wypowiedź na swoją korzyść i atakuje.
Ostatni chwyt to nic innego jak lekceważące narzucanie własnego zdania, pomijając opinie przeciwnika dyskusji.
Erystyka rządzi się swoimi prawami, poprzez propagandę społeczeństwa sloganami. Narzuca kierunek myślenia. W agresywnym handlu, liczy się zysk a nie uczucia. Nastawienie na profit, przejawiające się narzucaniem myśli i woli. Nie ma swobody wyboru. Czas pokazuje, ze mamy być tylko odbiorcami a nie uczestnikami. Żeby się bronić, często przystajemy na propozycję. Prowadzi to do zmasowanego ataku, na który daliśmy przyzwolenie. Istnieje ryzyko, że przestaniemy dostrzegać prawdę a masowa konsumpcja przyćmi nasz umysł.
W mediach, często pojawiają się reklamy, które pokazują dany produkt jako panaceum. Coś, bez czego nie możemy istnieć. Po co? To tylko rzecz? Tak. Jeśli jednak, zobaczysz tę reklamę sto razy? Po pewnym czasie, pomyślisz że to prawda. Mimo, iż jest to największy bubel, wyda się wspaniałym przedmiotem.
Tak działają chwyty erystyczne. Mają one wpłynąć na nas mocno i skutecznie. Bez względu na skutki. Efekt ma być tylko jeden – sprzedaż.